Dotychczas nie udało się ustalić, kto i kiedy ufundował w Opatówku drewnianą figurę św. Jana Nepomucena. Istnieje piękna legenda opracowana literacko przez Eligiusza Kor-Walczaka na podstawie podań rodzinnych mówiąca o okolicznościach powstania figury i jej magicznej mocy. Legenda ta jest zawarta w tomie baśni i legend Eligiusza Kor-Walczaka pt. Opowieści czterech jeźdźców; dwukrotnie drukowaliśmy ją w "Opatowianinie".
Jan Nepomucen żył w latach 1348-1393 w Czechach. Urodził się w miejscowości Pomuk niedaleko Pragi. Był kapłanem, który dzięki wrodzonym zdolnościom i zdobytej wiedzy na uniwersytetach w Pradze i w Padwie piastował wysokie stanowiska w hierarchii kościelnej. Jan Nepomucen próbował zażegnać spory pomiędzy porywczym królem Wacławem IV Luksemburskim a arcybiskupem praskim, za co król kazał go torturować a następnie utopić w Wełtawie. Legenda mówi, że Jan Nepomucen został zgładzony przez króla, ponieważ nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi królowej. Z czasem kult Jana Nepomucena stawał się coraz żywszy. W 1721 r. Jan Nepomucen został beatyfikowany przez papieża Innocentego XIII a w 1729 r. kanonizowany przez papieża Benedykta XIII. Kult tego świętego rozszerzył się przez Śląsk na inne regiony Polski.
Figury św. Jana wykonane głównie z kamienia, czasem z drewna umieszczano na wysokich cokołach. Ustawiano je na mostach, w miejscach przepraw przez rzeki, przy źródłach, strumykach, czasami przed kościołami. Święty był przedstawiany jako kanonik w birecie na głowie, w czarnej sutannie, białej komży obszytej koronką i krótkiej pelerynce z gronostajowego futra zwanej rokietą. W ręku trzymał krzyż odpustowy na godzinę śmierci, na który skierowane było jego spojrzenie oraz palmę - symbol męczeństwa. Głowę świętego wieńczyła aureola z pięcioma gwiazdami, gdyż według legendy, nad miejscem, w którym utonął Jan Nepomucen, pojawiła się dziwna jasność pochodząca od pięciu gwiazd. Ten charakterystyczny strój kapłański i opisane atrybuty posiada figura św. Jana z Opatówka. Przy innych figurach występują też inne atrybuty: most, z którego zrzucono świętego, zapieczętowany list lub zamknięta kłódka, palec na ustach będący symbolem tajemnicy, książka charakteryzująca uczonego, klucz mówiący o uwięzieniu oraz stuła jako atrybut spowiednika.
Najstarszą figurą św. Jana jest rzeźba na moście Karola w Pradze. Na początku XVIII wieku podobne figury powstały: przed kościołem św. Krzyża we Wrocławiu, na mostach w Kłodzku i w Bystrzycy Kłodzkiej, nad nie istniejącym już strumykiem w Odolanowie i w innych miejscach.
Figura św. Jana Nepomucena wrosła w pejzaż Opatówka i stała się jego nieodłącznym elementem tak bardzo, że mało kto zastanawiał się nad jej przeszłością i artystyczną wartością. Postać św. Jana umieszczona na wysokiej kolumnie, schowana w koronie sąsiadujących z nią drzew spoglądała jakby na miasteczko. Podobnie jak inne figury świętego Jana, ustawiono ją w pobliżu mostku nad strumykiem, który dziś płynie rurami pod ziemią. Dlaczego właśnie tu, skoro przez Opatówek przepływa szersza rzeczka i od dawna istniał większy most? Może kiedyś uda się odkryć tę tajemnicę. Wiosną na św. Jerzego i św. Wojciecha do figury św. Jana Nepomucena schodzili się wierni na modlitwy, a święty jako opiekun mostów i orędownik w czasie powodzi, chronił miasteczko przed wielką wodą. Obok figury stała studnia, która zaopatrywała w wodę okolicznych mieszkańców.
Zawsze też mieszkańcy uliczki św. Jana, a szczególnie ci z najbliższych domostw, troszczyli się o figurkę świętego i jej otoczenie. Przed II wojną światową była to rodzina Kowalkiewiczów, a później ich córka Zofia Trepkowa. Kiedy wybuchła wojna Niemcy nakazali rozebrać wszystkie pomniki, kapliczki i figurki świętych, które były bliskie Polakom. Podobny los spotkał figurę św. Jana, którą pod niemieckim przymusem rozbierali Żydzi. Jedna z mieszkanek uliczki św. Jana - Derdasowa obiecała Żydom bochenek chleba, jeżeli wyrzucą figurę w pobliskie zarośla. W nocy zabrała ją stamtąd, przeniosła do domu i ukryła na strychu. Wkrótce po zakończeniu wojny figura powróciła na swoje miejsce. Murarz - Bronisław Kołacz zbudował nowy, solidny, wyższy niż przed wojną cokół, na którym ustawiono świętego. I znów rodzina państwa Trepków miała pieczę nad figurą; później opiekowali się nią: Katarzyna Przepiórkowa z rodziną, Jabłońska, Czesława Dulebowa, Janina Szmajdzińska z synem oraz Halina Posiłkowa.
Obie figury: oryginał i kopia
po powrocie do Opatówka
20.06.2002 r.
Okazało się jednak, że figura, której wiek i autentyczność zostały potwierdzone przez konserwatora zabytków, wymaga profesjonalnej konserwacji. Od ok. 200 lat stała pod gołym niebem, złamał się krzyż i odpadła część palmy, prawa ręka jest prowizorycznie przymocowana do tułowia. Rzeźbę toczy robactwo, a z tyłu, w miejscach najbardziej zagrożonych, chroni ją blacha. Mimo tych uszkodzeń aż trudno uwierzyć, że figurka zachowała się przez tyle lat. Można to zawdzięczać troskliwej opiece mieszkańców, a może mocy św. Jana, którego nie zmogły deszcze, mrozy, ani ostre promienie słońca. Władze samorządowe Opatówka podeszły do sprawy zabytkowej figury z dużą troską. W celu zapobieżenia dalszemu niszczeniu figury i oddania jej do konserwacji oraz uchronienia przed ewentualną kradzieżą figura została zdjęta z cokołu i do czasu konserwacji przekazana w depozyt Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku. Na razie odnowiono cokół, wymieniono ziemię wokół figurki i posadzono kwiaty.
Czy po konserwacji figura wróci na ulicę św. Jana? Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wykonanie kopii, która stanęłaby na dawnym miejscu. Natomiast oryginał powinien znaleźć się nie w muzeum, jak podano w programie telewizyjnym, lecz w kościele. Jest to bowiem figura o charakterze sakralnym, a nie eksponat muzealny.
"Opatowianin", kwiecień-czerwiec 2001