Po rowerowych wojażach za oceanem nadszedł czas na przemierzanie rodzimych szlaków. Tym razem wyruszyłem z Gdańska (dokąd dotarłem pociągiem) do Malborka. Trasa ta, choć licząca zaledwie kilkadziesiąt kilometrów z pewnością do nudnych nie należy.
Do Trójmiasta możemy dotrzeć pociągami ze Zduńskiej Woli lub Poznania. Ja wybrałem drugi wariant ze względu na dogodniejszą porę przybycia do Gdańska. Już od samego rana mogłem rozpocząć wędrówkę po mieście. Letni, chłodny poranek, na ulicach jeszcze pustki, jednym słowem idealna godzina na rowerowy spacer.
Gdańska Starówka należy do najpiękniejszych kompleksów zabytkowych w Polsce. Główne miasto nie posiadało centralnego rynku, jego funkcję natomiast odgrywał plac powstały na rozszerzeniu ulicy Długiej. Tu w średniowieczu odbywały się targi, stąd nazwa - Długi Targ. Przez Bramę Zieloną łączył się z Długim Pobrzeżem nad Motławą, do którego przez kilkaset lat przybijały statki z wielu portów europejskich. Kupcy szybko się bogacili, co ma swoje odzwierciedlenie w zachowanych po dziś dzień prześlicznych kamienicach. Długi Targ to najbardziej reprezentacyjna część Starówki. Do ciekawszych budowli możemy zaliczyć gotycki ratusz ze słynną "Czerwoną Komnatą". Widok z ratuszowej wieży - Och! To trzeba zobaczyć!
Dwór Artusa - dawna siedziba bractw mieszczańskich, jest równie chętnie fotografowany jak stojąca tuż obok słynna Fontanna Neptuna. Wszyscy turyści przemierzający Długi Targ robią sobie tu pamiątkową "fotkę". Godne uwagi są również gotycki Dom Ławników oraz Złota Kamienica. Sądzę jednak, że każdy znajdzie tutaj jeszcze wiele, wiele zabytków, które go zachwycą.
Gdańska Starówka to nie tylko Długi Targ. Mnóstwo odbiegających w bok uliczek wartych jest "głębszego penetrowania". Wszędzie, dokąd udało mi się zawędrować podczas moich podróży, staram się właśnie poznawać i odkrywać takie mało, aczkolwiek często równie piękne miejsca, jak i te znane wszystkim z przewodników. Spróbujcie kiedyś "odbić" z utartych szlaków a przekonacie się, że właśnie w takich miejscach można odkryć prawdziwe oblicze miasta.
Krótką ulicą Mariacką, na której znajdują się liczne pracownie artystów docieram do kościoła Najświętszej Marii Panny, największej świątyni w Polsce. Nie wiem czy to prawda, lecz podobno jest to zarazem największy ceglany kościół świata. Sadząc po jego olbrzymiej powierzchni (ponad 0,45 ha) i wysokości wieży (78 m.) można w to uwierzyć.
Stąd udaję się na Długie Pobrzeże nad rzeką Motławą. Ze względu na tłumy turystów zmuszony jestem prowadzić mój rower, a może to i lepiej, gdyż w ten sposób mogę się wszystkiemu bliżej i dokładniej przyjrzeć. Charakterystyczną budowlą jest tutaj znakomicie zachowany Żuraw, czyli dźwig portowy, w którym obecnie mieści się Muzeum Morskie. Nie skorzystałem, niestety, z wycieczki stateczkiem po porcie i wizyty na statku "Sołdek", a to za sprawą zbyt długiej kolejki po bilety.
Kolejnym etapem mej wędrówki po mieście jest Westerplatte. To właśnie tu znajdowała się polska placówka, której załoga zaatakowana 1 września broniła się dzielnie pod dowództwem mjra Henryka Sucharskiego. Do chwili obecnej zachowała się wartownia nr 1, w której mieści się Izba Pamięci, a nieopodal cmentarz poległych żołnierzy. Stoi tu również czołg - pomnik. Nieco dalej usytuowano olbrzymi pomnik Bohaterów Westerplatte i wszystkich marynarzy poległych podczas II wojny światowej. Choć Westerplatte znajduje się nieco na uboczu głównych szlaków turystycznych - warto odwiedzić to miejsce, by oddać hołd poległym. To jest przecież nasza historia.
Z Westerplatte przy pomocy dokładnej mapy (jest ona naprawdę przydatna) udaję się na krótką chwilę pod pomnik Poległych Stoczniowców. Ilekroć tu bywam, zawsze widzę mnóstwo świeżych kwiatów u stóp Trzech Krzyży - to znak, że Polacy nie zapominają o ludziach, którzy walczyli o wolną Polskę.
Ruszam dalej w kierunku Gdańska - Oliwy. Wznosi się tu katedra diecezji gdańskiej. Jest to z kolei najdłuższy kościół w Polsce (107 metrów). Bogato wyposażone wnętrze z XVI w. (stalle, freski, kazalnica). Jednak katedra w Oliwie najbardziej słynie z organów. Budowano je od 1763 do 1793 roku. Same organy składają się ze 110 registrów i 7876 piszczałek. Dopisało mi szczęście. Akurat trafiłem na krótki koncert organowy zorganizowany dla niemieckich turystów. Rewelacja.
Dookoła katedry założono ciekawy park botaniczny. Rosną tu drzewa i krzewy niemal ze wszystkich zakątków naszego globu. Jest tutaj sztuczny wodospad, park w stylu angielskim, francuskim, a w samym jego sercu wznosi się Pałac Opacki, w którego wnętrzu utworzono filię Muzeum Narodowego.
Po całodziennej męczącej, lecz bardzo interesującej wycieczce po Gdańsku nocleg wybrałem na campingu w Sopocie - Kamiennym Potoku (camping przy Domu Turysty ul. Zamkowa Góra). Bywałem tu już wielokrotnie z racji bardzo miłej obsługi oraz nieskazitelnej czystości. Gorąco polecam.
Następnego dnia, omijając centrum Gdańska, wyjeżdżam z miasta posuwając się wzdłuż wybrzeża Zatoki Gdańskiej w kierunku ujścia największej polskiej rzeki - Wisły. Kiedy byłem tu przed kilkoma laty, widok rzeki (a raczej jej zapach) nie napawał optymizmem. Od tamtej pory, muszę przyznać, wiele się poprawiło, choć jest jeszcze wiele do zrobienia, ale...
Posuwając się wzdłuż brzegów Wisły przez Nowy Dwór Gdański bocznymi drogami kieruję się na Malbork. Okolice te znane są pod nazwą Żuławy Wiślane, a słyną z jedynej w naszym kraju depresji - czyli wyższego poziomu morza względem lądu.
Malbork każdemu z nas kojarzy się od razu z Krzyżakami. To fakt. Zamek w Malborku położony w zakolu rzeki Nogat jest najpotężniejszą średniowieczną obronną budowlą z cegły. W 1274 roku sprowadzeni przez księcia Konrada Mazowieckiego rycerze Zakonu Krzyżackiego rozpoczęli budowę zamku, a już 35 lat później Malbork stał się ich stolicą. Twierdza dzieli się na trzy części. Do Zamku Wysokiego wchodzi się przez most zwodzony. W przestronnych licznych salach wystawowych prezentuje się bogate kolekcje militariów i wyrobów z bursztynu. Niestety nie obejrzałem słynnej sali tortur (prace renowacyjne).
Poświęciłem niemal pół dnia na samo zwiedzanie zamku, choć i tak z pewnością wszystkiego nie zobaczyłem. Noc spędziłem w schronisku młodzieżowym (czynne cały rok), a następnego dnia przemierzyłem 30 km do Tczewa, skąd pociągiem z przesiadką w Zduńskiej Woli - Karsznice wróciłem do Opatówka.
Trasa jest bardzo łatwa, nadająca się doskonale na rodzinne, wspólne wędrowanie. Niekiedy mając do dyspozycji dwa lub trzy dni wolnego to tego typu wycieczka wydaje się być idealna.
Wspaniała Gdańska Starówka, Westerplatte, organy i park w Oliwie oraz majestatyczna twierdza w Malborku z pewnością na długo pozostaną w naszej pamięci. Zaręczam.
"Opatowianin", wrzesień 1998