Stefan January Giller


Rozbitek


Światła! Światła! Jasności! O Boskiej pociechy!!
Gwiazdo! Kędy się rozwiał twój namiot z promieni?
Jak wyrwany od matki, spod rodzinnej strzechy,
Miotam się i w garść chwytam grube fale cieni...
I źrenic błyskawicą szuka cię w około
Firmament mego ducha - w noc zapadł czoło...
 
Gzi skowronek ten głośny, co dzwonił pobudkę?
Gdzie ten ranek, budzący ochotę do wiosła!
Gdzie ta łąka zielona, z którejm skoczył w łódkę?
Kiedy ta modra fala, co mnie niańcząc, niosła?
Gdzież moi dobrzy ludzie? Czy stoją na brzegu?
Gdzież, jestem? Do jakiego dobiłem noclegu?
 
Na ląd skoczyć? Nie sposób! Pod nogą zapada...
To jakieś wyspy bagien, pleśni morskich płaszcze.
Dłoń załamać? To zginąć! Wichry wyją: Biada!
Fale skaczą na głowę, rozdzierają paszcze...
Burza nocna! Nędznico, chciwa zdradnych zysków,
Czemu jasnych do walki i miotasz pocisków?
 
Zasłoniłaś mi światło i tłuczesz o skały,
I gotowaś pochłonąć bez walki, bez świadka...
Wiem, to że wobec ciebie jestem mniej, niż mały,
I łódź ma bardziej krucha, niż złomek opłatka,
A jednak w pierś twą mierzę sterem i źrenicą...
Burzo! Burzo bezczelna! Zapłoń błyskawicą!
 
Człowiek, co śmie urągać tak twej mocy dumnie,
Ani podnieść może, ani stawić czoła...
Rozciągniony w znak leży w swej łodzi, jak w trumnie...
Ster wahadłem zakreśla słabych pulsów koła...
I tak, mający skonać, plujęć w twarz bez wrzasków...
O niema w zaciętości! Daj choć grzmot oklasków!
 
Czem jest tryumf? Czyż zawsze upiorem żywota?
Sztandarem, ssącym łono zbroczonej ofiary?
Czy zwyciężon, kto na dnie, kto się spod stóp miota?
A z trupa nic-że więcej - prócz tchu krwawej pary?
Jest tryumf nędzy równy; bywa trup zwycięski...
Są walki bez wygranej, bez przegranej - klęski!!
 
Tak myślę, gdy już w piersi tchu puścić nie mogę
Pod ciemną nawałnicą, co mną dziko włada,
Gdy ani piorunami znaczy starcia drogę,
Fal ciemnych milionem gdy zewsząd napada...
Pan nicestwa, kto śmierci rozsiewa nasiona!
Tryumfator - kto życie wydrze z śmierci łona!
 
 O! bądź mi pozdrowione z wiru pian i fali
Tchem ostatnim, co krwią się na wardze rumieni,
Ty, którego nie widzę, a które gdzieś w dali...
Tam w górze, za chmurami, za granicą cieni
Przeczuwam, że jaśniejesz w życiodawczej mocy...
Światło! Ciebie pozdrawiam z da śmiertelnej nocy!
 
Ty dokonasz tryumfu! W jasnych blasków kol
Ty trupa zwycięskiego złożysz na fal łonie,
I świecisz ów wyraz niebieski na  czole,
Co potęgom zniszczenia przeczył nawet w zgonie!
A nieskończoność jasna chwałą wskróś zadźwięczy...
I nieść mnie będziesz burzo! Wzięta w jarzmo tęczy.



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-01-01

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony