Wspomnienie, poświęcone Pani Melanii Ogonowskiej, lektorce języka polskiego w Akademii Bolońskiej Mickiewicza
Wśród gęstych winnych gór, co długim się taborem
Wokół Zurychu wód rozsiadły nad jeziorem,
Nurzając stopy skał w płynnej szmaragdów fali;
Spotkaliśmy się tam dwaj pracownicy stali
W winnicy też, lecz tej, co górskiej jest obrazem:
Kapłanka cicha ty a i ofiara razem,
Co za największy trud nie chcesz, by powiedziano:
Wzięła zapłatę swą, co po żywota wiano
Pójdziesz przed boży tron, w uznaniu czci jedyny...
I prosty, zwykły ja najemnik na godziny.
By wzmocnić słabą pierś, zwątloną prac nawałem,
Dla których resztę tchnień oddajesz sercem całem,
Przybyłaś do stóp Alp... mnie zaś, co zdrowiem twardem
Do pracy ciężkiej tak, jak przerąb skał oskardem,
Obdarzył dobry Bóg z łaski, co cuda działa...
Mnie, ni brak sił, ni żadna niemoc ciała,
Lecz przypędziła tu... ach! boleść dwóch katuszy...
Tęsknoty wilka moc i troska serca duszy...
Lśnią się u naszych stóp winnice i wód brzegi,
Nad nami ciemny bór, nad nim lodowisk śniegi...
Co krok źródełko gra, lub się wodospad toczy,
Wszędzie zachwytu czar, gdziekolwiek rzucić oczy...
Szliśmy... więcej niż nim, choć wciąż olśniewał nowy,
Pojąć spragniony słuch dźwiękiem ojczystej mowy
Wolniej i piękniej tak, jako Helwetów ziemia,
Jak przeszłość naszych dni...
Od wzniosłych tych zachwytów
Przecież wzrok duszy zbiegł w krainę łez i zgrzytów...
Każde radosne "ach!" natychmiast się z pośpiechem
Odbiło w głębi serc ciężkiem, stłumionem echem,
Jak głuchy, groźny grzmot w cichych piorunów ciosy,
A pytań wielki tłum z warg rwał się pod niebiosy,
Jak stado błędnych mew z krzykiem posępnej wieści...
Dlaczego piękny świat ćmi jeden cień boleści?
Dlaczego widok słońc nas w pełni nie zachwyca?
Dlaczego w morzu gwiazd nie drga błękitno-lica?
Dlaczego tylko ją kryją tych chmur całuny?
Dlaczego harfa sfer nie ma swej jednej struny?
Dlaczego niebios chór słabnie bez jednej pieśni?
Dlaczego jeden duch w kształt się nie ucieleśni?
Dlaczego wiązką tęcz w przestrzenie wciąż ulata?
Dlaczego czujem brak w porządku wiecznym świata?
Dlaczego?? Ni rzekł nikt... tylko bałwanów wały
Oddźwięki własnych słów do stóp nam odrzucały
W spienionych bryzgach fal, o skał je tłukąc brzegi
Na lotny, mgławy deszcz, na opar i pian śniegi -
Więc gdy na smutną pierś każda się głowa chyli,
Z kaskady dźwięczy głos najdroższej nam Maryli...
Z lśniących kryształów pian wnet boska postać kroczy,
Z sobą na tęczy łuk nasze unosząc oczy,
Gdzie się w lazurów głąb żywa drabina bieli
Z skrzydeł, co do stóp pokładli jej anieli...
Stąpa po szczeblach tych, sypiąc ku przyszłej wiośnie
Jasnych promieni siew, skąd pokój świata wzrośnie...
Sprawiedliwości brzask z miłością do otchłani
Spływa z jej białych rąk...
To wspólna nasza pani
To dusz naszych serc, co życia im użycza,
I z życiem płynie z nich... to polska Beatrycza!
Szlachetna, godna czci, wyższa nad uznań dziki,
Co cudne słowa jej, jak malowane dźwięki,
Jak żywych pereł sznur, jak śpiewnych kwiatów sploty,
Poznawać uczysz cnych potomków rzymskie cnoty -
O! ja najdłużej świeć Italii młodym synom
Pochodnią pani swej sługo ty dobra, wierna!
Bo gdy poznają stąd, jak miłość twa niezmierna...
Jak dla niej wszelki trud przestaje być ciężarem...
To pokochają tę, co takim pęta czarem!