Stefan January Giller


Na wiosnę


Ruch nagły, pełen grozy
Piętrzy obłoki w góry,
Jak czarnych jędz obozy
Ciągną przez niebo, chmury...
Rzednieją ciemne mroki,
Wiatr ciepły z wieścią wpada...
Rzucają się potoki
Z bojowym szumem: biada!
Już koniec zimnej biedzie!
Gra w żyłach krew zakrzepła,
Już czuć ją... O! już idzie
Zwiastunka światła, ciepła!

Skrzydlate pułki wiosny
O świcie i wieczorem,
Wydają krzyk radosny
Wciąż tabor za taborem...
W cyfrę królowej-pani
Zebrane na lazury,
Taranem do otchłani
Północne pędzą chmury...
Klaszczą, co sił, w pogoni,
Gdy z słonka zerwą pęto!
Gdy wolne się wyłoni...
Na ziemi życia święto!

Kwiatów i zwierząt plemię,
Ryby nad kry lodowe,
I robak, wklęsły w ziemię,
Wszystko podnosi głowę...
Pieczęć milczenia kruszy
Kwiat - wonią, ptak - świergotem,
A człowiek - hymnem duszy
Z serca, co bije młotem!

Od blasków, woni, gwaru
Powietrze, zda się, rusza...
I znika, jak od czaru,
Samotna zimy głusza...
Kto żyw, już sam nie stęka,
Nie błąka się, jak mara...
Miłości lśni jutrzenka:
Gdzie spojrzeć - wszędzie para...

O pierwszy promyk zorzy
Skrzydełka wsparł skowronek...
Szczebluje... na świat Boży
Dzwonić na biały dzionek...
Wnet - noc zanika blada,
Budzą się ziemi głosy,
Słońce nieskończoność spada
W kropelkach bujnej rosy.
Bory i sady szerzą
Fale przemiłej burzy...
Woń konwalijek świeża
Czeremchy, bzu i róży.

Wiatr wieje w pierś swobodę,
Świat cały się weseli...
Stoją: jak druhny młode,
Zielone grusze w bieli...
Jabłonki, jak młodziany
Strojni w odświętne szaty...
A płoną im kasztany
Świecznikowymi kwiaty...
Bocian wzniósł dziób swój duży,
Hejnał wciąż klekota...
Kukułka ślicznie wróży
Dziewczynie spoza płota.
Nad staw, nad nowe gody
Jaskółka leci chybka...
Do dzióbka jej - spod wody
Srebrna się rzuca rybka;
Lelujka też ciekawie
Gwiazdą się z fali toczy...
Od brzegów w gęstej trawie
Lśnią niezabudek oczy...
W zielony skryty krzaczek,
Tkliwą je pieśnią wzrusza
Mały, lichy szaraczek,
Król pieśni, gajów dusza,
Słowiczek, pazik wiosny,
Co moc ma czucie wśpiewać,
Co umie czar miłosny
Z serca do serc przelewać...
Co skrzepłych uczuć rzesze
Wypieści i wyszlocha,
Co dźwiękiem iskry krzesze,
Że każda pierś znów kocha...

Na miejskie dachy, mury,
Mgła dymów spada szara...
Nad mgłę się rwie do góry
Białych gołąbków para...
I igra jak zamarzy
W błękitów czystej toni...
To się na skrzydłach waży,
To pławi się, to goni...
Błękit - od białych puchów
Głębszą pogodą świeci...
Zda się jeziorem duchów...
Kąpielą niebios dzieci...
Miłosna parka biała
To po niej toczy koła,
To wzbija się, jak strzała,
Nad czarny krzyż kościoła,
Skąd w lotnych pląsach wielu
Spada na wieży słupki,
Gdzie w lilijach kapitelu
Różowe łączy dzióbki...

Tam wznoszą się z padołów
Nad morze traw - dwie główki...
Znać ziemskich dwóch aniołów
W czas użyć chce majówki...
Za niebo im ta droga
Z pieśnią przez gaj zieleni...
To ulubieńcy Boga -
Szczęśliwi narzeczeni.
Trzymają się za ręce,
Świat cały hołd im niesie:
Ptak każdy w swej piosence,
I drzew korony w lesie
Oni nie patrzą przecie...
Nie chciwi są uroku...
A widzą cuda w świecie,
Jedno w drugiego oku...
I szliby tak przed siebie...
Nie wiedząc gdzie... bez końca...
Nie dla nich zmrok na niebie...
Im w oczach płoną słońca.
Szczęśliwych, o! zaiste,
Nie ma wśród światów rzeszy...
Patrząc w serca czyste,
Bóg się najbardziej cieszy.

Dźwięk słodki w ucho wchodzi...
To dzwonek w wieży woła...
Wnet szczęśni państwo młodzi
Wstępują w próg kościoła,
Gdzie proszą, chyląc głowy
Nad Zbawcy świata żłobem,
O taki dzień majowy
Na życie i za grobem.

Na wiosny blask, na głosy,
I serce, co zamierza,
Jak kwiat od ciepłej rosy,
Nadziejom się otwiera!
Słoneczko wciąż je kusi,
Że koniec już zawiejom,
Że świat się zmienić musi!
Że to, co ciemne, przejdzie
Pięknie, co gniecie, wszędzie -
Że sprawiedliwość wejdzie,
Że wszystko dobrze będzie...
Że darzyć już nie raczą,
Sumieniu wbrew ich woli,

Szczęściem, na które płaczą,
Co wieczne człeka boli...
Że krzywda Abla - brata,
Jak z trupa szmat zarazą,
Nie zapowietrzy świata
Podłością i krwi skazą...
Na duszę, mienie, zdrowie
Że żaden sęp nie wleci,
Że będą mrzeć ojcowie
Spokojni o swe dzieci...
Że już nienawiść zgaśnie,
Pokoju błysną zorze,
Że na świat teraz właśnie
Przyjdzie królestwo Boże!
- Tak dziadek sny cudowne
Roi, aż serce rośnie,
Gdy ptaki mu wędrowne
Przyniosą wieść o wiośnie...
I widzi... wzniósłszy głowę,
Sto tęcz na mgłach ojczyzny,
Gdy słońce mu majowe
Wygrzeje stare blizny



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-12-01

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony