Leży Krakus leży,
W piasku na dolinie,
Z przekłutego boku
Ciepła krewka płynie.
Siermięga sukienna
Na nim potargana,
Dobyta szabelka
Na troje spękana.
Wierny konik grzebie,
W piasku po kolana,
Grzebie kopytami
Mogiłę dla pana.
Już ci ją wykopał,
Już ci pana złożył,
Już ci ją zasypał,
I sam się położył.
I zarżał śmiertelnie,
Rozpękły jelita,
I wyprężył szyję,
Wyciągnął kopyta.
Wrony z okolicy
Siadały na sośnie,
Ścierwa nie ruszyły,
Krakały żałośnie.
A wilczyska z boru
W kółko obchodziły,
Głodnemi pyskami
Przeraźliwie wyły.
Nawet muchy żerne
Choć rojem latały,
Na wiernym koniku
Nigdy nie siadały.
Słońce go spaliło
Gdy szło na padoły,
I wierny się konik
Rozsypał w popioły.
Piołun z tych popiołów
Bujny liść rozwija,
Tak to w żalu zgorzkła
Niemowna bestyja.