Komu los rzucił złota kartę,
Temu świat czołem już od proga...
Są przecież skarby diabła warte,
A bywa bieda - bardzo droga.
Nieraz klejnotem choć dłoń błyśnie,
Nie waż się tknąć, bo pfe! Aż brudzi...
A prosta ręka prawych ludzi
Uzacnia tę, którą uściśnie...
Ma więc i złoto wstętne cienie,
A bieda błogie swe promienie.
Krezusik świeży, cały w złocie,
Łokciami bodąc świat szeroko,
I w szarej, szkolny druh kapocie,
Raz się spotkali - oko w oko.
"A!" krzyknął druh i rwał się do skoku
Wnet do całusów, do serc żołdu,
Ale krezusik, chciwy hołdu,
Czekał ukłonu z zezem w oku...
Więc druh w kapocie głowę hardą
Uniósł też nagle i rzekł ze wzgardą"
"O! nie przenoś mnie tak - oczyma!
Bo do stóp zgiąć kark mój się nie da,
I w górę wciąż swą głowę trzyma!
Nad skarby twe droższa ma bieda!
Złoto i moc rzecz wszelką dadzą,
Prócz przenajdroższej, pierwszej w rzędzie...
Swobodę ducha ten posiędzie,
Kto precz odtrąci złoto z władzą.
Stąd to mniej ważę złote cielce,
Bo bieda moja - droga wielce.