Miał pot na skroniach, w oczach łzy i krew na ustach –
Jak dobrze, Weroniko, że miałaś swą chustę.
Choć na jedną chwileczkę, choć na okamgnienie,
Pomogłaś Mu w tym bólu, ulżyłaś w cierpieniu.
Tyś prosta, Weroniko, więc zamiast z daleka
Wielbić Boga – podeszłaś blisko – do człowieka.
Tyś dzielna, Weroniko, gdy inni w pobliżu
Padali z żalu, tyś jedna przyszła doń do krzyża.
Tyś święta, Weroniko, więc ciebie obdarzył
Najświętszą relikwią swej bolesnej twarzy.
Co było ludzkie w Bogu – bezsilność i męka –
Cieniem na białej chuście zostało w twych rękach.
Tyś mądra, Weroniko, więc nas poprzez wieki
Uczysz, czym być powinien człowiek dla człowieka.
I wołasz mocnym głosem, pewnie i po prostu:
Co jest ludzkie w człowieku, to właśnie jest Boskie.