Nad stawem rósł tatarak, mięta i sitowie,
Kwitły niezapominajki lśniąc modrą emalią.
Lecz torf pochłaniał wszystko, przesuwał się wciąż bliżej,
Razem z przeżutą zielenią zagarniał stawu fale.
I moje własne życie tak pochłonęła przeszłość –
Ludzi, zdarzenia, myśli, uczucia – słowem wszystko,
Zniknęły więc bez śladu staw, wierzby i wspomnienia –
Zostało czarne, grząskie, rozchwiane torfowisko.