Gdy dłoń widzisz z kielnią, z młotem.
Jak nad głową śmiga hardo,
Gdy na twarzy, zlanej potem,
Odgadujesz dolę twardą –
Uchyl czoła, synu miły,
Przed tym, co się krwawo znoi.
Maria Konopnicka
Nauczyłam się tego wierszyka,
Zabolało mnie serce małe.
Wtedy właśnie pięciu robotników
Nasz fortepian na barkach dźwigało.
Twarze mieli czerwone, napięte,
Włosy pot im w jedną masę zlepiał.
Więc dygnęłam, mówiąc: „Przepraszam.
Może ja podźwignę ten fortepian”.
Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem –
To dopiero dziecko zwariowane –
A ja odtąd przez całe życie
Stale dźwigam, dźwigam fortepiany.