Na glinianej podłodze ktoś mu chudy sennik wymościł.
Umierał syn kułacki na gruźlicę kości.
Leżała kromka chleba i stał garnczek z wodą –
- I tak umrze, jadła już dla niego szkoda.
Z nóg spuchniętych tryskała ropa cuchnącą strugą -
- „Nie martw się, Pan Bóg da, umrzesz. Na pewno już
nie długo”.
Spojrzał, uśmiechnął się, uniósł młodą głowę –
„Dzięki wam, pani, z serca, za takie dobre słowa”.