A może stałeś kiedyś na balkonie
I wiatr przyjechał i rzuciłeś w dłonie
Jesienny zwiędły ciemnozłoty liść
A potem inne wiatry skądś przywiały
I w nową drogę nagle go porwały
Wiedział, że musi w świat szeroki iść.
Teraz rozumiesz, że tak było ze mną,
Na swoje dłonie pobladłą, jesienną
Ze świata przyniósł i rzucił mnie wiatr
I teraz czekam, kiedy skiniesz dłonią
I kochającą smutną i szaloną
Wiatr znów mnie porwie i poniesie w świat