Związek strzelecki powstał w roku 1919 z inicjatywy Emila Kunerta. Pierwszym komendantem został jego założyciel, prezesem Stefan Cichy, a gospodarzem Teofil Melka. Związek w tym czasie liczył 34 osoby. Powstała przy nim organizacja młodzieżowa, ukształtowana na wzór Orląt Lwowskich i tak też została nazwana.
Siedziba Związku znajdowała się przy Placu Wolności nr 4 w podwórzu. Był to barak, w którym mogło pomieścić się około 60-70 osób. Pomieszczenie było stare, rozpadające się i nie nadające się do należytego zagospodarowania.
Czym się zajmowali organizatorzy? Z młodzieżą starszą już od 16 roku życia prowadzono ćwiczenia, czyli musztrę wojskową i uczono obchodzenia się z bronią. Ćwiczenia odbywały się na strzelnicy oraz na przyległym placu. W tym miejscu znajduje się dziś boisko sportowe. Przygotowywano młodzież do służby w wojsku.
W roku 1921 wrócił z wojska Piotr Szadkowski. Ze względu na rezygnację Emila Kunerta z funkcji Komendanta Związku na zebraniu wybrano na jego miejsce Piotra Szadkowskiego. Zastępcą został Remigiusz Rogoziński, prezesem Stefan Cichy. Pan Piotr zabrał się do pracy na odcinku organizacyjnym i kulturalnym. Urządzał zebrania z przedstawicielami Wojska Polskiego, którzy występowali z odczytami na tematy wojskowe. W ramach organizacji Związek w roku 1923 załatwił świetlicę w dawnym seminarium nauczycielskim (w pomieszczeniu, gdzie dziś znajduje się apteka). Wejście było od strony ulicy Kościelnej i z korytarza na Plac Wolności.
W roku 1924 z jego inicjatywy zakupiono instrumenty dęte i zorganizowano zespół muzyków. Ponieważ nie było pieniędzy w kasie Związku, zawarto umowę z panami Rogozińskim i Jaskółą. Była ona dla Związku niekorzystna, gdyż pieniądze zostały przeliczone po kursie dolara. W 1924 r. wartość dolara wynosiła 2 zł.10 gr., a w roku 1927 spłata ostatniej raty nastąpiła wg kursu 5 zł. 20 gr. za jeden dolar.
W roku 1925 pod dowództwem pana Piotra postanowiono zafundować dla Związku sztandar. Wykonanie sztandaru zlecono pannom Maciołkównym, które z powierzonego materiału zrobiły to w czynie społecznym nie biorąc za pracę żadnego wynagrodzenia. Nakład pracy był duży ze względu na ręczny haft. Na sztandarze widniał napis: "Związek Strzelecki w Opatówku". "Ku Chwale Ojczyzny". Na drugiej stronie sztandaru znajdował się orzeł biały i słowa: "Bóg, Honor i Ojczyzna". Orzeł był bez korony, uważano, że w Polsce nie ma króla, więc po co korona.
Następnie zwrócono się do księdza doktora prałata Marczewskiego, który jednak odmówił poświęcenia sztandaru. Przygotowana uroczystość nie została odwołana. Sztandar został poświęcony przez Franciszkanów w Kaliszu. W dniu tym odbył się przemarsz z już poświęconym sztandarem, na który czekała cała świta, organizacje społeczne i zaproszeni goście. Wymarsz nastąpił z koszar ulicą Kościelną do świetlicy Związku, gdzie odbyła się uroczystość wbijania pamiątkowych gwoździ i ogólna zabawa. W uroczystościach udział wzięli przedstawiciele p.p. Strzelców Kaniowskich w Kaliszu. W skład delegacji weszli: pułkownik, ksiądz kapelan, wielu oficerów i szeregowych żołnierzy.
Sztandar został poświęcony, uroczystość się odbyła, ale problemy pozostały.
W dwa miesiące później w listopadzie 1926 roku Piotr Szadkowski wybrał się do fryzjera Teofila Melki. Właśnie siedział na pół ogolony w fotelu, a tu wchodzi Żandarmeria Wojskowa z jednostki Halerczyków, stacjonujących w Toruniu z nakazem aresztowania pana Piotra i zabrania sztandaru. Dowódcą był major, towarzyszyło mu dwóch podoficerów. Major rozkazał panu Piotrowi zabierać się, ale na słowa pana Melki, że musi dokończyć golenie zgodził się. Przystał też na prośbę pana Piotra, by mógł iść do domu, aby się przebrać. Pan Piotr ubrał się w mundur wyjściowy z wszystkimi odznaczeniami, z orderem Virtuti Militari. Następnie zasalutował i powiedział: panie majorze, jestem gotów, możemy iść. Po kontroli legitymacji i ważności nadania tak ważnych odznaczeń, jakie pan Piotr otrzymał za waleczność i odwagę, major pomyślał i powiedział: "Jest pan wolny, a ja bardzo pana przepraszam za nieporozumienie, jakie zaszło" Następnie odsalutował, wyszedł z mieszkania i odjechał. Odznaczenie uratowało Piotra Szadkowskiego od aresztowania i zabrania sztandaru. W tym samym czasie pan Teofil Melka był gospodarzem Związku. Pobiegł do świetlicy i ukrył sztandar, choć nie było już to konieczne. Kto doniósł na pana Piotra, pozostało tajemnicą. Mimo trudności i kłopotów ze zdrowiem, które stracił w czasie służby wojskowej, pracował społecznie. Niejednokrotnie pensję, którą otrzymywał za odznaczenia, przekazywał na pomoc uboższym.
W październiku 1926 r. po długich cierpieniach zmarł Piotr Szadkowski. W uroczystościach pogrzebowych wzięły udział liczne delegacje z 29 p.p. Strzelców Kaniowskich na czele z pułkownikiem w asyście oficerów oraz księdzem kapelanem, który celebrował mszę św. w kościele parafialnym w Opatówku. Ksiądz miejscowej parafii nie brał udziału w pogrzebie. Ciało zmarłego odprowadziły na cmentarz liczne delegacje wojskowe, organizacje Związku Strzeleckiego z innych miejscowości, straży pożarnych z terenu gminy, organizacje młodzieżowe w tym katolickie. Były tłumy ludzi, orkiestra mieszana: wojskowa, strzelecka i strażacka. Przy grobie przemawiali: jako pierwszy ksiądz kapelan, następnie pułkownik, po nim przedstawiciel Związku Strzeleckiego z Kalisza i inni.
Żegnano z wielkim smutkiem, żalem bohatera z pola bitwy o wolną Ojczyznę i niepodległą Polskę. Na zakończenie orkiestra odegrała marsz żałobny. Ale konflikt między księdzem prałatem w parafii a organizacją pozostał nadal z przyczyn do dziś nie wyjaśnionych.
W roku 1927 wybrano komendanta, którym został Stefan Śmietański, na zastępcę powołano Józefa Tomczaka, prezesem Związku został był nadal Stefan Cichy, gospodarzem i skarbnikiem Bronisław Andrzejewski. W tym składzie prowadzono dalej działalność, to jest przygotowanie młodzieży do służby w wojsku.
11 listopada 1929 r. - święto Niepodległości Polski było obchodzone bardzo uroczyście z wielką troskliwością. Zebrały się wszystkie organizację społeczno-polityczne, dzieci ze szkoły i szerokie grono społeczeństwa. Wszyscy udali się na ceremonię mszy świętej w kościele parafialnym w celu uczczenia Niepodległości Polski. W czasie gdy do kościoła wchodziły wszystkie delegacje ze sztandarami poczet sztandarowy nie został wpuszczony przez Księdza Prałata. To wydarzenie budziło wiele kontrowersji i wywołało niezadowolenie miejscowej społeczności. Poczet sztandarowy Związku Strzeleckiego zaczekał do zakończenia mszy przy bramie wejściowej do Kościoła, a później dołączył do innych organizacji, które przeszły na rynek. Tam z okna budynku straży pożarnej przemawiali przedstawiciele organizacji, także Związku Strzeleckiego.
Do 1932 r. Związek nie brał udziału ze sztandarem w uroczystościach kościelnych. Dopiero w 1933 roku nastąpiło pojednanie.
W latach 1933-1938 Związek tracił popularność. Panowało bezrobocie, młodzi ludzie wyjeżdżali w poszukiwaniu pracy, niektórzy wracali, ale zaangażowanie do prac społecznych było niewielkie. Jego działalność zakończył wybuch wojny.
Na zakończenie kilka słów o sztandarze Związkowym. Po rozpoczęciu wojny, prezes Stefan Cichy nie wiedział co z nim zrobić. Postanowiono go zakopać. Po wyzwoleniu w 1946 r. sztandar odkopano w tajemnicy. Wiadomo było, że odbudowa związku jest niemożliwa. Postanowiono więc sztandar popruć w celu odzyskania surowca w postaci pozłacanych nici. Okazało się, że sztandar uległ kompletnemu zniszczeniu i nadawał się tylko do spalenia. Wiadomości te uważam za wiarygodne. Czerpałem je z rozmów przeprowadzonych ze Stefanem Cichym, Kazimierzem Galewiczem i Bronisławem Andrzejewskim.
"Opatowianin", maj 1995