Po zakończonym zebraniu TPO dwie opatowianki zapytały mnie, dlaczego w naszym czasopiśmie nie napisaliśmy jeszcze nic o Anonimowych Alkoholikach? Taka grupa zawiązała się w Opatówku w zeszłym roku i trwa nadal. Temat wydał mi się interesujący, więc poprosiłem panie: Halinę Sroczyńską i Jadwigę Kałużną o więcej szczegółów.
W Opatówku nie trzeba specjalnie szukać zataczających się lub leżących zapitych mężczyzn. Jednym zdarza się to regularnie, a innym okazjonalnie. Okazji do wypicia nigdy za dużo. To z okazji imienin lub urodzin swoich lub kolesiów, wypłaty, radości lub smutku, niespodziewanego spotkania i tak w nieskończoność. Słabość do wypicia, potrzeba wypicia przybliża moment uzależnienia się od alkoholu. Zakłamane samousprawiedliwienie się, że mogę przecież nie pić dzisiaj, przez tydzień lub miesiąc, jest wykrętne. Z czasem nie wybiera się towarzystwa. Można pić na zielonej trawce, w bramie, w korytarzu. Kiedy nie starcza na wino lub wódkę, pije się denaturat lub inne płyny produkowane na alkoholu. Ten moment, picia wszystkiego byle tylko pićjest w życiu alkoholika najbardziej niebezpieczny, ale i najważniejszy. Można brnąć dalej i pić rujnując swoje życie. Można przestać pić i żyć po nowemu. Niełatwy jest ten drugi wybór. Czasami alkoholikowi nie starcza siły. Osamotniony, bez pracy wycofuje się z normalnej społeczności i pije. W swojej bezradności nie wierzy w powrót do normalnego życia.
Nie przypadkowo wspomniałem nazwiska dwóch opatowianek, które zajęły się rodzinami alkoholików. Ich pomocna ręka pozwoliła wrócić tym ludziom do normalnego życia. Od dłuższego czasu nie piją.
To był dobry początek. Pani Krystyna Kołmecka i pan Tomasz Rogoziński - pracownicy Urzędu Gminy, zapoznali się z istotą ruchu Anonimowych Alkoholików. Z ich inicjatywy wydzielono lokal. Okresowo w salce GOK alkoholicy spotykają się na mityngach. Z ciekawości oraz chęci przekazania swoich obserwacji czytelnikom "Opatowianina" przyjąłem zaproszenie na otwarty mityng.
Na spotkanie przyjechali alkoholicy z Ostrowa, Wieruszowa, Kępna. W sumie w mityngu brało udział kilkanaście osób. Wywodzą się oni z różnych środowisk i zawodów. Na mityng przyjechali weterani ruchu AA o kilkunastoletnim stażu trwania w abstynencji. Do Opatówka przyjechali z chęci udzielenia pomocy zawiązującej się grupie AA. Przyjechali nie wspierani finansowo przez żadną organizację lub instytucję. Sama przynależność do wspólnoty AA nakazuje im wspierać duchowo innych. Ogniwem spajającym ten ruch jest wyznanie, że jest się alkoholikiem. Wspólnym dążeniem jest wytrwać w abstynencji i służyć innym.
Członkowie wspólnoty AA są szczerze sobie oddani. Nie ma ważniejszych spraw o każdej porze dnia, jak potrzeba niesienia pomocy alkoholikowi, wysłuchania go i bycia z nim w trudnych chwilach., bliskich załamania. Cieszą się, gdy będąc na pograniczu "wpadki" przetrzymali samych siebie i zaliczyli kolejny dzień bez picia. Nie obiecują, że nie będą pić. Każdy dzień przetrwania w abstynencji jest wyzwaniem dla kolejnego dnia i dni następnych.
Nasuwa się pytanie: jak niepijący alkoholicy znajdują czas na mityngi, na pracę z innymi alkoholikami? Jak godzą czas na pracę, dla rodziny itp. Odpowiedzią może być też pytanie - Czy kiedy pili, martwili się ile godzin spędzili poza domem, ile dni przebywali na zwolnieniach lekarskich, ile przepili pieniędzy?
Spotkania AA mają swój określony scenariusz, można powiedzieć rytuał. Obecni na mityngu, przy zapalonej świecy (symbol nadziei), połączeni łańcuchem splecionych dłoni rozpoczynają spotkanie od wspólnej modlitwy.
Następnie wybrany na przewodniczącego spotkania rozpoczyna odczytywanie tekstu tzw. "Dwunastu kroków" i "Dwunastu tradycji". Punkt po punkcie tekst odczytują po kolei wszyscy uczestnicy mityngu przedstawiając się po imieniu lub pseudonimem, np. "alkoholik Łukasz".
"Dwanaście kroków" to zbiór pewnych myśli podobnych do rachunku sumienia przed spowiedzią.
"Dwanaście tradycji" to zasady - zalecenia, których przestrzeganie ma pomagać w zachowaniu własnej trzeźwości, ma pomagać innym w jej osiągnięciu. Po zakończeniu tej wstępnej części następuje wymiana doświadczeń na drodze dochodzenia do abstynencji.
Dla mnie uczestnictwo w mityngu było zaskoczeniem, jak ci ludzie mogą mówić bez zakłamań o swoich słabościach, ułomnościach, o rzeczach bardzo intymnych. Panuje przekonanie, że alkoholik wstępując do AA zgodnie z zasadami "Dwunastu kroków", wcześniej czy później musi przeprowadzić obrachunek moralny. Musi przyznać się przed samym sobą do popełnionych błędów, krzywd wyrządzonych innym. Musi być gotów do zadośćuczynienia wszystkim, których skrzywdzili.
Po czterech godzinach spotkania przy kawie i herbacie rozeszli się z mocnym postanowieniem spotkania w wyznaczonym terminie. Przewodniczący spotkania poinformował wszystkich, że w tym roku wezmą udział w mityngu w Częstochowie na Jasnej Górze.
"Opatowianin", marzec 1995