Organizacje kulturalno-społeczne


Dzieje strzeleckiej orkiestry

Jan Pogorzelec

Związek Strzelecki w Opatówku powstał w 1919 roku. W roku 1924 jego komendantem został wybrany, po powrocie z wojska, Piotr Szadkowski - człowiek zasłużony, odznaczony za waleczność i odwagę Krzyżem Virtuti Militari. Jego pragnieniem było utworzyć w Opatówku jak najwięcej ognisk kulturalnych oraz orkiestry dętej przy Związku.

Nadarzyła się okazja zakupu instrumentów od Fabryki Sukna w Opatówku. W 1922 r. ze względu na strajk i nie dogadanie się z robotnikami ogłoszono upadłość zakładu. Kierownikiem administracyjnym był wtedy Józef Tylko, komisarzem do spraw likwidacji zakładu był major Wojska Polskiego Mirosław Brzeziński. Ogłoszono sprzedaż instrumentów, które zakupione były w Lipsku dla orkiestry zakładowej straży ogniowej.

Jako pierwszy chętny do kupna tych instrumentów zgłosił się Związek Strzelecki, choć kasa jego była pusta. Drugim kupcem była Organizacja Sokołów, ale i kasa tej organizacji okazała się być pusta. Po wielu rozmowach Piotra Szadkowskiego uzgodniono, że Fabryka może sprzedać instrumenty za sumę 1.500 złotych. Ale skąd wziąć pieniądze? Zwołano zebranie zarządu i opiekunów Związku i postanowiono pożyczyć pieniądze na zakup instrumentów. Kwotę 1.500 zł pożyczył Sławomir Rogoziński - mieszkaniec Sobiesęk. Głównymi gwarantami byli jego koledzy: Piotr Szadkowski i Leon Jaskuła. Nabyto w ten sposób następujące instrumenty:
4 trąbki 13 - pompkowe
1 klarnet
2 alty
2 tenory
1 baryton
2 basy
1 bęben
1 parę talerzy
Razem 14 sztuk.

Nabór muzyków był o wiele bardziej prosty. Zgłosili się członkowie OSP: Stefan Cichy, Stefan Piechotka, Józef Sowa, Ignacy Foltyński, Stanisław Kowalkiewicz, Zygmunt Pruciński, Jan Jabłoński, Stanisław Miś, Stefan Knop oraz członkowie straży zakładowej: Wilhelm Wolf, Józef Szlenkier, Antoni Rogo, Ludwik Karolewski, Wojciech Kucharczyk, Adam Matysiak. Razem 15 mężczyzn.

Na pierwszym zebraniu wszyscy członkowie orkiestry zobowiązali się spłacić dług zaciągnięty na zakup instrumentów. Ustalono, że wszystkie zarobione pieniądze będą oddawane do kasy Związku. Na tym samym zebraniu wybrano kapelmistrza orkiestry - Adolfa Plötzkiego. Pan Plötzke zabrał się do intensywnej pracy. Była ona nieco ułatwiona, gdyż nowi muzycy potrafili już grać - obyło się więc bez wstępnej nauki.

Repertuar, który kapelmistrz otrzymał z jednostki wojskowej 29 Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu, został przez niego przerobiony i dostosowany do możliwości zespołu. W roku 1924 orkiestra wystąpiła na uroczystościach z okazji 3 Maja zagrała na procesji Bożego Ciała. Brała udział we wszystkich uroczystościach państwowych, cieszyła się sympatią i uznaniem w środowisku Opatówka.

Żeby spłacić zaciągnięty dług, trzeba było zarobić. Orkiestra grała więc na majówkach, weselach, imieninach. Na zakończenie starego roku chodzono od domu do domu z życzeniami noworocznymi i zbierano pieniądze. Każdego roku orkiestranci szli piechotą do majątku Marchwacz, aby złożyć życzenia państwu Niemojowskim. Był to niezawodny sponsor - dawał w tym czasie 25 zł oraz ciepły obiad z herbatą. Urządzano majówki z fantową loterią a wszystkie dochody przeznaczano na spłatę instrumentów. Trwało to od 1924 - 1927 roku, kiedy to spłacono ostatnią ratę.

Spłacenie długu odbyło się wielkim wysiłkiem pracy społecznej i osobistych wyrzeczeń na rzecz środowiska.

W 1926 roku zmarł Piotr Szadkowski. W pogrzebie uczestniczyły: orkiestra strzelecka, muzycy wojskowi, orkiestra OSP. Oddano mu cześć jako wielkiemu społecznikowi, żegnano go z wielkim żalem. W rok później jednostka wojskowa 29 Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu ufundowała wokół grobowca Piotra Szadkowskiego stalowy płotek. W poświęceniu tego płotka brała udział jednostka wojskowa, orkiestra strzelecka, która wypożyczyła część instrumentów od straży - mieszaną orkiestrę prowadził kapelmistrz 29 Pułku Strzelców Kaniowskich major Józef Drzewicki. Co się stało z płotkiem wokół grobowca, kto go rozebrał, tego nie wiem.

W roku 1927 wyjechali do Stanów Zjednoczonych panowie: Sławomir Rogoziński oraz Leon Jaskuła, który żyje, prawdopodobnie przekroczył 102 lata. O losie pana Rogozińskiego nic nie wiadomo. Orkiestra istniała dalej, ale tempo pracy jakby zmalało. W latach 30-34 przyszli nowi ludzie: Józef Sztandera, Jerzy Skiba, Tadeusz Skiba, Kazimierz Banaszkiewicz, Józef Muszalski, Stanisław Idzikowski, Idzi Wojdziak.

Orkiestra dotrwała do 1939 r. a instrumenty spotkał ten sam los co straży Opatówka, Tłokini, Zdun, Borowa (zostały zarekwirowane przez Niemców). Do końca istnienia orkiestry kapelmistrzem był pan Adolf Plötzke - niestrudzony na tym odcinku społecznik - za swój trud i pracę nie pobierał żadnego wynagrodzenia.

Pan Plötzke uchodził w naszym środowisku za samouka. Ja, znając go osobiście, mam inne zdanie. Nauczał nie tylko muzyki, wykładał także matematykę, fizykę, chemię. Następny dowód to to, że znał dobrze język rosyjski, angielski, polski i niemiecki jako rodzinny. Współpracował z pastorami z Sobiesęk, z Plewni k/Cekowa, z pastorem Wende z Kalisza. Moim zdaniem był człowiekiem wszechstronnie wykształconym.

Pan Plötzke był żonaty z Marią z domu Zymon z Tłokini, miał syna i córkę. Wyjechał z Opatówka w dniu 26 kwietnia 1946 roku trzema samochodami Armii Radzieckiej załadowanymi całym dobytkiem. Osiadł w Dreźnie i tam pracował jako kierownik muzyczny w radiu niemieckim. Na tym stanowisku pracował do 1970 roku. Następnie wyjechał wraz z rodziną do RFN i zamieszkał w Bonn, tam także pracował w Radiu i Telewizji. Od tego czasu urwała się wszelka z nim łączność. Nie wiemy, co się z nim dzieje, najprawdopodobniej nie żyje.


"Opatowianin", styczeń 1995



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-01-01

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony