Młyny


O Tęsiorowskich z Michałowa

Eugeniusz Nowak

W pierwszej połowie ubiegłego stulecia osiedliła się w Michałowie I rodzina Tęsiorowskich, która zakupiła tu młyn i gospodarstwo rolne. Ich potomkowie (o innych już nazwiskach) mieszkają tam do dziś. Warto jednak przypomnieć Tęsiorowskich sprzed prawie 200 lat, była to bowiem rodzina dość wyjątkowa.

Tęsiorowscy zakupili posiadłość w Michałowie po upadku Księstwa Warszawskiego, w r. 1817 (a więc w okresie zaboru rosyjskiego). Przybyli tu z miasteczka Kotłów w b. powiecie ostrzeszowskim (wówczas zaborze pruskim). Franciszek Tęsiorowski był w Kotłowie organistą w miejscowym kościele parafialnym, jego żoną była Elżbieta ze Zwolskich (prawdopodobnie szlachcianka), mieszkali w tzw. organistówce. W małżeństwie tym urodziło się sześcioro dzieci: Tekla (ur. 1798), Julia Joanna, zwana później Julianną (ur. 1807), Ludwik Augustyn (ur. 1802), Józef Kalasanty-Bazyli-Jakub (ur.1804), Elżbieta (ur. 1808) i Karol-Bazyli-Józef (ur. 1810).

W Kotłowie musieli być rodziną poważną, bowiem chrzty ich dzieci odbywały się u nich w domu lub na plebanii (nie w kościele, jak to zwykle bywa). Rodzicami chrzestnymi były zawsze osoby "wyżej postawione": każdorazowo ksiądz Bazyli Okaliński, dziekan ostrzeszowski oraz jego bliscy krewni (m.in. siostra Agnieszka z Okalińskich Piechotowa - chorążyna wojsk polskich), ksiądz Jakub Mucha - kapelan kotłowski czy "wielmożna i urodzona" Julia Kiedrzyńska. Organistą w Kotłowie był Franciszek Tęsiorowski przez ok. 20 lat. Musiało to być stanowisko intratne, skoro dorobił się tu niemałej fortuny, umożliwiającej kupno młyna i gospodarstwa oraz kształcenie co najmniej dwóch synów (będzie jeszcze o nich mowa).

W Kaliskiem mieszkali w XIX i XX stuleciu też inni Tęsiorowscy. Np. żył przed ostatnią wojną w Kaliszu notariusz o tym nazwisku, który miał dwóch synów, jeden z nich, Jan zdobył w 1932 r. w Amsterdamie akademickie mistrzostwo świata w biegu na 100 m. W warszawskim periodyku "Kaliszanie w Warszawie" (nr 1 z marca 1992 r.) ukazało się wspomnienie-nekrolog o pochodzącym z Kalisza, bardzo zasłużonym majorze Wojska Polskiego, Jerzym Tęsiorowskim (1915-1991). Niestety nie udało się ustalić, kim byli jego dalsi przodkowie. Kilku Tęsiorowskich mieszka do dziś w Godzieszach. Ich protoplasta, Andrzej Tęsiorowski, przybył do Godziesz z początkiem ubiegłego stulecia (przed 1827), także z Kotłowa. Ciekawa była przyczyna jego emigracji: zirytowany zachowaniem swego pana (lub dzierżawcy), u którego był na służbie, pobił go podobno batem. Nie pozostało mu więc nic innego, jak uciec z zaboru rosyjskiego. Nazwisko Tęsiorowskich spotyka się rzadko, wszyscy więc tu wymienieni pochodzą prawdopodobnie od przodka z XVIII stulecia.

Wróćmy jednak do Tęsiorowskich z Michałowa: w roku 1817 zakupił Franciszek Tęsiorowski od Gabriela Głodowskiego, dziedzica dóbr Cienia i Michałów, młyn wodny i ośmiohektarowe gospodarstwo rolne. Zapłacił za tę posiadłość "sumę dobrowolnie umówioną trzy tysiące dwieście pięćdziesiąt złotych polskich i dukatów dziesięć w grubej srebrnej monecie". Tęsiorowscy przeprowadzili się z Kotłowa do Michałowa prawdopodobnie dopiero wiosną 1818 r., po wygaśnięciu ważnej do 23.IV.1818 r. umowy dzierżawnej poprzedniego młynarza. Młyny były wówczas źródłem dobrych zysków, młynarze należeli do zasobnych, wpływowych i bardziej oświeconych mieszkańców wiosek (tak opisuje ich Reymont w swej powieści "Chłopi"). Nic więc dziwnego, że nowy młynarz michałowski postanowił część swych dzieci wykształcić (dla ułatwienia będę używał w dalszym tekście tylko pierwszych ich imion). Wyższe wykształcenie uniwersyteckie otrzymali co najmniej Ludwik i Józef. Niestety zupełnie nieznany jest los najmłodszych dzieci: Elżbiety i Karola. W akcie notarialnym regulującym stosunki własnościowe rodziny po śmierci Franciszka Tęsiorowskigo te dwie osoby nie są wymienione, możliwe więc, że zmarły już wcześniej. Znany jest natomiast los dwóch starszych córek: Tekla wyszła w r. 1816, jeszcze w Kotłowie, za Józefa Serafinowskiego i osiedliła się na gospodarstwie w Pustkowiu Grabowskim, zwanym "Maury". Julianna Tęsiorowska wyszła za Bartłomieja Tomaszewskiego, który został młynarzem u jej ojca w Michałowie, a później współwłaścicielem posiadłości (o nich i o późniejszych właścicielach młyna będzie mowa w innym artykule). Tu chcę nieco obszerniej opowiedzieć o losach obu synów Franciszka Tęsiorowskigo, którzy opuścili Michałów udając się do szkół.

Ludwik i Józef po przybyciu do Michałowa wstąpili do Szkoły Wojewódzkiej w Kaliszu (ówczesna nazwa gimnazjum), gdzie musieli być dobrymi uczniami, gdyż w r. 1823 (ostatnia klasa szkoły) byli tam "kolaboratorami" tzn. pomocnikami nauczyciela -wychowawcy i kandydatami do zawodu nauczycielskiego. Po ukończeniu Szkoły Wojewódzkiej obaj otrzymali stypendia Instytutu Pedagogicznego (taką nazwę nosiło w okresie "Królestwa Kongresowego" seminarium nauczycielskie przygotowujące kadry przyszłych nauczycieli) i we wrześniu 1824 r. zapisali się na dalsze studia na Uniwersytecie Warszawskim. Byli studentami zdolnymi i pracowitymi. Józef otrzymał w roku 1826 złoty medal za pracę konkursową na Wydziale, w roku 1827 uzyskał stopień magistra. Także Ludwik otrzymał medal w r. 1825 za rozprawę historyczną. Nie dopuszczono go jednak do egzaminu magisterskiego na skutek zatargu grupy studentów z jednym z profesorów. Ludwik uczył się także teologii, co predestynowało go do objęcia pracy nauczycielskiej w szkołach zakonnych. Obaj bracia studiowali w okresie wrzenia politycznego w rządzonym przez rosyjskiego cara Królestwie Polskim i byli zaangażowanymi patriotami. Zaangażowanie to towarzyszyło im także po zakończeniu studiów, w trakcie pracy zawodowej.

Józef został w r. 1827 mianowany nauczycielem w Szkole Wydziałowej dzielnicy Leszno w Warszawie, nadal współpracował jednak naukowo z profesorem Bentkowskim w Uniwersytecie Warszawskim (Gabinet Numizmatyczny). Musiał być nauczycielem cenionym, bo w r. 1829 wysłano go na roczne studia filozofii na Uniwersytet Berliński. W archiwum tego Uniwersytetu zachowała się do dziś księga imatrykulacyjna oraz adresowa studentów z tego okresu. Józef studiował przez dwa semestry od 18 listopada 1829 do 4 października 1830 (przeddzień wybuchu Powstania Listopadowego). Mieszkał na "pensji" w centrum Berlina, przy ulicy Dużej Prezydenckiej (Grosse Presidentstrasse) pod nr 2. Ulica ta istnieje do dziś, dom uległ zniszczeniu podczas ostatniej wojny. Do gmachów uniwersyteckich przy alei Pod Lipami (Unter den Linden) miał zaledwie 500 m. W kołach intelektualnych Berlina żywe były wówczas idee wolnościowe, studia te zapewne więc miały też wpływ na dalsze zaangażowanie polityczne braci Tęsiorowskich. Józef był czynnym działaczem powstałego w 1830 Towarzystwa Patriotycznego, które odegrało ważną rolę przed i w trakcie Powstania Listopadowego. W r. 1931 był rejentem Konsystorstwa Archidiecezji Warszawskiej (prawdopodobnie był też, podobnie jak Ludwik, księdzem). Brak jest informacji o późniejszych kolejach jego życia, wiadomo tylko, że w r. 1837 był profesorem w Gimnazjum Gubernialnym w Radomiu.

Bardziej burzliwe były losy jego starszego brata Ludwika. W r. 1827 został on powołany na nauczyciela w Wojewódzkiej Szkole Bernardynów w Pułtusku. W r. 1828 otrzymał święcenia kapłańskie. Niedługo jednak spokojnie usiedział na mazowieckiej prowincji. Jak wielu księży brał czynny udział w Powstaniu Listopadowym, był czołowym działaczem i wiceprezesem Towarzystwa Patriotycznego. Dopiero wówczas (7 stycznia 1831) uzyskał od dawna przysługujący mu tytuł magistra Uniwersytetu Warszawskiego. Był wybitnym mówcą, na prośbę głównodowodzącego powstaniem skierowany został jako kaznodzieja do armii powstańczej. Zachowała się jego odezwa do powstańców z 14 lutego 1831 r., w której pisał:
W obecnym stanie rzeczy, jedna wam tylko jeszcze opozycja pozostała przeciwko bagnetom Moskiewskim. Usiłowania wasze przeszłe i teraźniejsze, czyste pojęcie sprawy powszechnej, poniesione dla niej ofiary, do historii należą. Przekleństwo tym, którzy rozwinięciu rewolucji i spiesznemu oswobodzeniu jęczących pod jarzmem Moskiewskim braci, na przeszkodzie stanęli. Wy pośpieszacie kruszyć ich pęta i ogień powstania wśród nich rozniecać.
I dalej:
Cześć wam obywatele patrioci. Niech żyje Polska wolna, cała i niepodległa.

W dwa lata po upadku powstania, pod zarzutem popierania wyprawy partyzanckiej Zaliwskiego, ksiądz Ludwik zesłany został w r. 1833 przez władze carskie na Syberię. Osiedlono go początkowo w Małagańsku nad Angarą, około 200 km na północ od Irkucka, bez prawa kontaktowania się z polskimi zesłańcami (nazywano go tu "Tęsior"). W r. 1834 zesłany został do klasztoru. Po powrocie do kraju mianowano go wikarym w Żukowie koło Pułtuska, gdzie zmarł młodo, mając 53 lata, dnia 20 września 1855 r.

Oto obrazki z życia dwóch ciekawych ludzi spod Opatówka, wielce zasłużonych lecz zapomnianych, godnych przypomnienia.

Do tych życiorysów warto jeszcze dodać komentarz o charakterze politycznym. We współczesnej historii Polski dominuje na ogół pogląd, że Powstanie Listopadowe z góry skazane było na klęskę, przewaga wojsk carskich nad powstańczymi była bowiem ogromna. Nowsze dociekania zdają się jednak dowodzić, że było inaczej: powstanie mogło zakończyć się zwycięstwem i odzyskaniem niepodległości. Źródłem klęski była nie siła armii carskiej lecz rozdwojenie postaw społeczeństwa polskiego: podczas gdy polskie wojsko Królestwa, młodsi jego oficerowie i rzesze powstańców walczyły bezkompromisowo o niepodległość, generalicji i czołowym politykom kraju marzył się jedynie korzystny dla Polaków kompromis z carem, przy akceptacji jego zwierzchnictwa (zob. Jerzy Łojek, "Szanse Powstania Listopadowego" 1968). Ta słabość wewnętrzna po stronie polskiej była podstawą konsolidacji rosyjskiej kontrofensywy i samorodnym źródłem klęski narodowej. Towarzystwo Patriotyczne, w którym tak aktywnie działał ksiądz Ludwik Tęsiorowski, było ugrupowaniem politycznie zróżnicowanym, ale niemała część jego członków należała do skrzydła rewolucyjnego, które opowiadało się za zdecydowaną walką przeciw Rosji, o zdobycie całej władzy. Do nich należał ksiądz Ludwik, był zapewne pod wpływem poglądów tzw. "Kaliszan" (Wincenty Niemojowski i inni), którzy w r. 1830 byli także jednym z tych ugrupowań politycznych, które na serio dążyły do odzyskania pełnej niepodległości. Chwalebna to karta historyczna Ziemi Kaliskiej, nie tylko w pałacu w Marchwaczu wywodził się zdrowy nurt powstańczy, także z młyna w Michałowie.

 

Jeszcze raz o Tęsiorowskich, o ich potomkach i o historii młyna wodnego

W nr 10/74 "Opatowianina" (październik 1996) pisałem o Tęsiorowskich z Michałowa I. Młyn wodny zakupiony tu w roku 1817 przez seniora rodu, Franciszka Tęsiorowskiego, odziedziczyła jego córka Julianna.Wyszła ona za Bartłomieja Tomaszewskiego, który młynarzował na Michałowie jeszcze za życia jej ojca. Z małżeństwa tego przyszło na świat czterech synów: Stanisław, Wincenty, Marcin i Antoni. Marcin osiadł na gospodarstwie na Tyńcu (wówczas "pod Kaliszem"), Antoni - na gospodarstwie w Michałowie II, Stanisław odziedziczył część gruntów przymłyńskich i osiadł "na górce" przy wiosce, w "czworakach" wybudowanych przez Bartłomieja, a Wincenty odziedziczył młyn, na którym gospodarował wraz z owdowiałą matką.

Ja jestem w VI generacji potomkiem młynarza Franciszka Tęsiorowskiego, próbowałem więc zbadać nasz starszy i młodszy rodowód. Okazuje się, że w rodzinach chłopskich (nawet tych młynarskich) niełatwo jest dociec szczegółów własnej historii. Tradycja ustna jest bardzo zawodna, sięga na ogół tylko do dziadków lub pradziadków. Wojny zniszczyły stare dokumenty i fotografie. Niewiedza jest czasem zastępowana legendami rodzinnymi, które nieraz zawierają jakąś tam część prawdy, a czasem są tak piękne, że trudno o nich nie opowiedzieć potomnym, choćby były nieprawdziwe.

Tak było i u nas: jedna z prababek i dawno zmarły wujek opowiadali o Bartłomieju Tomaszewskim, że wraz z bratem przybył on w Kaliskie spod Chełma Pomorskiego (wówczas w zaborze pruskim), by wziąć udział w Powstaniu Listopadowym. Na Prośnie pod Kaliszem był punkt przerzutowy ochotników przez granicę (zwaną z rosyjska "kordonem"). Obaj spóźnili się jednak, powstanie już dogorywało. Bartłomiej pozostał więc w przygranicznym Michałowie, gdzie zakochał się w urodziwej córce młynarza i pojął ją za żonę. Nic to jednak wobec innej opowieści. Józef Szmajdziński, już zmarły krewny z Kalisza, słyszał kiedyś od starszego krewnego (który zmarł jeszcze wcześniej), że Tomaszewscy są rodem miejscowym i że pochodzą od Sobieskich, mianowicie od Jakuba, syna króla polskiego Jana Sobieskiego. Ten starszy krewny zapewniał go z uporem, że informacja jest prawdziwa.

Za ostatnie 200 lat udało mi się jednak zdobyć także sporą ilość udokumentowanych szczegółów naszej genealogii. Przedstawia ją zamieszczony obok grafik z nazwiskami(ryc.1). Warto do tego suchego przeglądu dodać kilka informacji i faktów, tym razem już prawdziwych.

Ryc. 1. Tabela rodowa autora
Ryc. 1. Tabela rodowa autora.
Rodowód wyprowadzono
od właściciela młyna
wodnego w Michałowie I
(l. rzymskie = numeracja generacji)

Trzeci młynarz z kręgu rodziny na Michałowie (por. ryc.2), Wincenty Tomaszewski - syn Bartłomieja i Julianny, oraz jego żona Antonina z Plechów, pochodząca z Iwanowic, mieli jedenaścioro dzieci! Najstarszy ich syn Nepomucyn, ożenił się z córką właścicieli młyna wodnego w Cieni I, Antoniną Roszak. Drugi syn - Adam, zmarł tragicznie, zastrzelił się na pobliskim wiatraku, manipulując przy prymitywnej strzelbie myśliwskiej (które wyrabiali wówczas miejscowi kowale). Rodzina ogłosiła jednak jako przyczynę zgonu wypadnięcie z wiatraka, by uniknąć dochodzeń policyjnych. Młyn wodny w Michałowie I przejął więc trzeci syn, Stanisław. Pierwsza córka młynarza Wincentego, Józefa (moja babcia), wyszła za Pawła Jaśkiewicza, gospodarza w Michałowie II (będzie jeszcze o niej mowa). Córka Teofila, zamężna Stasiak, oraz synowie Józef i Antoni, zawarli związki małżeńskie i osiedli na gospodarstwach w Józefinie, na Smółkach i w Tłokini Wielkiej. Syn Michał z rodziną wyjechał do Łodzi, gdzie pracował przy obsłudze maszyny parowej w jednej z fabryk włókienniczych. Córka Marianna wyszła za Franciszka Szmajdzińskiego, rolnika w Józefinie (małżeństwo to miało dziesięcioro dzieci, najstarszy syn, Józef, był przed wojną sekreterzem gminy Opatówek, zmarł w Kaliszu w roku 1983). Najmłodsza córka, Antonina, wyszła za Wacława Piotrowskiego, mieszkali w Opatówku. Najbardziej fascynujący jest jednak życiorys najmłodszego syna, Pawła.

Ryc. 2. Kolejni właściciele młyna wodnego i gospodarstwa rolnego w Michałowie
Ryc. 2. Kolejni właściciele
młyna wodnego
i gospodarstwa rolnego
w Michałowie I od roku 1817
/por. też ryc.1:
w czwartej generacji
"rozeszli się" właściciele
młyna i przodkowie autora/.

O trzech osobach z tego licznego rodzeństwa chcę opowiedzieć nieco więcej, o Pawle Tomaszewskim, o jego starszym bracie Stanisławie i o ich siostrze Józefie.

Paweł (1878-1941) był zdolnym, inteligentnym i przystojnym młodzieńcem. Chodził do przydworskiej szkoły rosyjskiej w Marchwaczu, prowadzonej przez Niemojewskich, gdzie potajemnie uczono też języka polskiego i historii Polski. W mowie i piśmie znał oba języki, co było wówczas rzadkością (większość ludzi na wsi była analfabetami). Pod koniec ubiegłego stulecia powołany został do wojska (carskiego), służył w jednostce grenadierów, gdzie szybko zwrócono uwagę na jego "gramotność" i wysłano do szkoły wojskowej, którą opuścił w stopniu "praporszczika" (czyli chorążego). Po tym przeszkoleniu przydzielony został do służby wartowniczej na kremlu moskiewskim. Raz miał nawet zaszczyt rozmawiać z młodym wówczas carem Mikołajem II Aleksandrowiczem. Regulamin nakazywał m.in. salutować przed napotkanymi na dziedzińcu dziećmi imperatora, co czyniono dziesiątki razy dziennie, aż car osobiście ograniczył oddawanie honorów nieletnim członkom rodziny do jednego razu dziennie. Niedługo po ukończeniu służby wojskowej wybuchła wojna rosyjsko-japońska. Paweł został więc w roku 1904 ponownie zmobilizowany. Zanim jednak dotarł na pole walki na drugi koniec kontynentu, a podróż ta była pełna przygód (w kotłach lokomotyw palono drewnem karczowanych w lasach, na lodzie jeziora Bajkał kładziono tory kolejowe), rosyjska armia poniosła już sromotną klęskę. Internowano go we Władywostoku i wysłano do obozy dla jeńców na Sachalinie, ale jako żołnierza polskiej narodowości natychmiast zwolniono "do domu" (w obozie zatrzymywano jedynie żołnierzy - Rosjan). Wrócił statkiem holenderskim przez Colombo, Bombaj, Kanał Sueski i Odessę. Był bodaj jedynym z licznego kręgu rodziny, który "zrobił karierę" pod rosyjskim zaborem: przez wiele lat pełnił funkcję policmajstra w Kaliszu! W rodzinie o patriotycznych tradycjach był to czyn niebywały. Przyczyna tego kroku miała charakter bardzo osobisty: jako najmłodszy syn (wraz z siostrą Antoniną) nie został przez ojca Wincentego "wypłacony" przy rozdziale majątku rodzinnego, miał otrzymać pieniądze gdy dorośnie. Po śmierci ojca rodzeństwo nie dopełniło jednak tej powinności. Paweł czuł się okradzionym. Postanowił więc skompromitować krzywdzicieli, korzystając ze świetnej opinii jaką wystawiono mu na Kremlu. Mścił się też: jego najstarszy brat użalał się kiedyś przed rodziną, że w drodze na targ był skrupulatnie kontrolowany na kaliskiej rogatce przez Pawła, podczas gdy inni policjanci rosyjscy stali bezczynnie. Ta zemsta miała jednak granicę, gdy zaproponowano mu kierownicze stanowisko w policji carskiej w Tobolsku - odmówił. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości usamodzielnił się, osiadł w Dębem pod Kaliszem, gdzie prowadził gospodarstwo ogrodnicze. W październiku 1939 r. został okropnie pobity we własnym domu przez żandarmów, gdy wystąpił w obronie dwóch aresztowanych synów: Henryka i Czesława. Od dawna cierpiał na astmę, ale przyczyną śmierci w 1941 r. było zapewne to pobicie. W dwa lata później zmarła jego żona, Aniela z Miklasów. Mieli pięciu synów, których historia wystarczyła by na wielką powieść (tu tylko dwa fakty: Bronisława Niemcy torturowali i rozstrzelali w 1942 r. w Winiarach, Leona wywieźli na przymusowe roboty do Niemiec, gdzie trafił do bezdzietnej, dobrej rodziny, która traktowała go jak syna, a po latach adoptowała i przepisała mu cały majątek.


Młyn wodny w Michałowie
Młyn wodny w Michałowie

Fotografia obrazu zabudowań w Michałowie Młyn. Obraz namalował S. Kromuszyński
Fotografia obrazu zabudowań w Michałowie Młyn.
Obraz namalował S. Kromuszyński



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-09-23

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony